30 grudnia 2007, 19:58
no to mamy święta, jak co roku
Dwoje ludzi jedno święta kocha, drugie je nienawidzi jak mogą pogodzić swoje pragnienia, potrzeby?
Kocham go całym sercem, ale nie mogę zrozumieć i w tej kwestii mam nieustający żal. Wiem, że nigdy się nie zrozumiemy choćbym nie wiem co zrobiła. Niektórzy rodzice zupełnie nie zdają sobie sprawy z tego jaką krzywdę wyrządzają swoim potomkom tak przygotowując ich do życia. A może to podejście do życia i liudzi nosimy sami w sobie, no tego to się już też nie dowiem, bo musiałabym żyć równolegle życiem alternatywnym, aby to sprawdzić.
Jakby nie patrzeć zaliczyłam ich 49 a te są pięćdziesiąte. Ciekawe ile faz mi przyjdzie mieć w życiu na okoliczność świąt Bożego Narodzenia. Pierwsza faza była super, czyli dzieciństwo aż do zamążpójścia, druga faza jest na etapie trwania i jest beznadziejna. W tym układzie jaki jest teraz nie widzę możliwości wyjścia z tego zaklętego kręgu. Zawsze to samo oczekiwanie, ze może tym razem bedzie lepiej, może się uda.......no i się nie uadaje. A przecież wszystko niby zależy od nas samych. To nie jest prawda, bo nie żyjemy sami zawsze jednak w jakimś układzie lub bez układu(co też stanowi jakiś układ, z tym, że samotności).